wykańczam zaczęte robótki. I staram się nie zaczynać nowych ;-) Z marnym skutkiem.
Na początek SAL-owy jesienny liść, w końcu wsadzony w ramy.
Następny SAL-owy obrazek, to domek Lili Soleil. Wyszywa się przyjemnie, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby doba była dłuższa. Ale do 21-go grudnia sporo czasu, więc powinnam zdążyć. O ile nie zacznę zbyt wielu nowości. A po przejrzeniu paru robótkowych blogów mam ochotę na zrobienie mnóstwa rzeczy.
Na koniec zadumana Elżbieta czyli Jacqueline Frost w wersji jesienno-wieczornej.
1 komentarz:
Bardzo mi się SAL podoba. Żałuję, że nie wyszywam :)
Prześlij komentarz