piątek, 24 sierpnia 2012

Słodka komódka



Do oddania jest komódka na bobinki. Słodziutka :-D więc zapisałam się do trochę przydługiej kolejki.




czwartek, 2 sierpnia 2012

Na wakacjach też się robi...

... różne rzeczy. Na przykład koronkowy szal dla Mamy. Przed zblokowaniem miał jakieś 60 x 170 cm i można było go przeciągnąć przez obrączkę. Po blokowaniu jakoś zapomniałam zmierzyć.

 Się suszy na balkonie. Mama zadowolona, bo szal mięciutki i nie gryzie.

 Zużyłam jakieś 12 dkg Moheru Extra Aniluxu w kolorze ecri.

Poza tym w czasie wycieczki na Żytawską Kolejkę Wąskotorową, podczas spaceru w Goerlitz skusiłam się na na kobaltową włóczkę Coats'a. Co prawda akryl, ale kolor ładny i cena przyjazna. niecałe 8€ za 500g moteczek.


 Dla lubiących kolej i ładne widoczki zdjęcia autorstwa mojego Małżonka https://picasaweb.google.com/108903681554652581283/Uzyce?authuser=0&authkey=Gv1sRgCOSFloikiMO7QA&feat=directlink

 A dziś mocno zainspirowana malowankami Pimposhki zamiast kończyć sweter dla Mamy, wzięłam się za mszystą wełnę własnego farbowania. Będzie z niej kardigan, ale jeszcze nie wiem jaki ;-) Kolor z drugiego zdjęcia bardziej zbliżony do oryginału.
W "międzyczasie" zrobiłam jeszcze jakieś dziecięce swetry, ale zdjęcia wrzucę jak będzie chłodniej ;-)

niedziela, 13 maja 2012

W sumie, to czemu nie?


W Kwiecie Dolnośląskim czas na scrapowe podsumowanie kwietnia. Tym razem postanowiłam spróbować. Nie do końca jestem zadowolona, ale jak na początek to chyba może być ;-)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Porobiło się ostatnio...


Na ostatnim spotkaniu robótkowym krzyczały co poniektóre, że blog mi kurzem zarasta. Niestety, doba gumowa nie jest i albo się robi, albo przy komputerze siedzi ;-) . W końcu jednak się zebrałam i kilka zdjęć z wiosennych dziergań mam.
Na pierwszy ogień serweta z wzoru od Lacrimy z biało-złotego kordonka Maxi.
Wzór i opis troszkę niejasny, prucie zaliczyłam, ale warto było. Teraz zaczynam myśleć o obrusie, tak 110-120 cm średnicy. Na szczęście mi się nie spieszy i myśleć mogę długo.

Z zalegającej jasnozielonej Sonaty wymyśliłam sobie bluzeczkę bez zszywania. Oczywiście można się przyczepić, że krzywe i się marszczy, ale w ciemną noc można założyć ;-)



Miałam też sprany wełniany sweter. Kolor zrobił się nijaki, jakieś plamki niedoprane, wiec zastosowano prucie.
 A potem wzięłam farbki i pomalowałam.

 A jak już wypłukałam, to pierwszy motek suszarka dosuszałam. I sam wskoczył mi na druty. 
Robię jak widać od góry, bezszwowo. Sweterek będzie taki długi, na ile włóczki starczy. Czyli już niedużo.


A resztę wełny zafarbowałam na mszyste zielenie. I nie mogę się doczekać, żeby się za nie wziąć. Oczywiście też bez zszywania. Nie lubię i już.
 

Gotowych rzeczy mam jeszcze troszkę, ale to już innym razem. co za dużo, to niezdrowo ;-)


poniedziałek, 27 lutego 2012

W miedzyczasie... (2)

Oprócz igły popracowały też druty. Najstarszemu obiecałam sweter. Gruby, ciepły, bo to troszkę zmarzluch jest. Włóczkę miałam, jakiś wyprzedażowy akryl z Lidl'a. Kolor mocno prześwietlony, żeby wzór chociaż trochę było widać. W rzeczywistości przypomina mi ciemnogranatowy atrament. Robiło się całkiem przyzwoicie.

Wcześniej zaczęłam młodszemu robić sweter z melanżowej Capri. Włóczka miała być na moja chustę (jedną rudą mam od paru lat i jestem zadowolona), ale jakoś mi do żadnego wzoru nie pasowała. Więc zmieniła swoje przeznaczenie.

W jeszcze większym międzyczasie młodsi dostali nowe czapki. Wzory i krój na zamówienie. Wielkość nie, więc chyba bardziej będą na nich pasować za rok. Albo dwa. Zielona z podwójnej Mimozy, niebieska z Olivii.

Przy okazji moja zeszłoroczna czapka z Olivii. Chciałam sobie zrobić nową, ale miałam problem (jakoś tak ;-) ) z wyborem wzoru. I chyba w tym sezonie już sobie czapki nie zrobię. Nie żebym narzekała, czapki są dla mnie złem koniecznym i bardzo się ciesze, kiedy nie muszę żadnej mieć na głowie.

Trafiła mi się też prawie strażacka włóczka za grosze.
Sama ma kolor zbyt jaskrawy jak na moją spokojną osobę, ale z dodatkiem innych wygląda całkiem, całkiem. Próbka w praniu zachowała się przyzwoicie, mam nadzieję, że gotowy sweter tez nie wywinie żadnego numeru.
Sweter robiony na okrągło od góry z podwójnej Dorotki Aniluxu, wzór wrabiany z różności zachomikowanych. Sweter inspirowany wzorami islandzkimi.

niedziela, 26 lutego 2012

W międzyczasie... (1)

Nie obijałam się przez ten cały czas, o nie. Tyle, że doba za krótka na zdjęcia, blogi i robótki. Więc skupiłam się na robótkach.
Ale najpierw o słodkich przyjemnościach - swego czasu u April wygrałam candy. Kolczyki dotarły przed świętami, pasujące bardzo do okoliczności, tylko na zdjęciu nie bardzo chcą pokazać swą urodę. Wiec zdjęcie będzie twórczyni. To te po lewej, w świątecznych kolorach.

Poza tym z wymianki blogowej dostałam cudeńka świąteczne - i karteczkę śliczną, i uroczy rożek pełen słodyczy, i bardzo przydatną zawieszkę do nożyczek, i kalendarz z tak lubianymi przeze mnie wzorami AOY, i stylowy obrazek z XIX w. sopockim molo, i przydasiów trochę i jeszcze strasznie pracochłonne bombki.

SAL świąteczny był świetną zabawa, chociaż ukończyłam tylko część zaplanowanej pracy. Co prawda zdjęcia dopiero teraz, ale jeden hafcik był gotowy przed świętami, oprawiony trafił już dawno w nowe ręce.
Drugi jęczy nieskończony. Trochę jeszcze to zajmie mi czasu, bo prucie mnie niestety czeka. Błąd jest na tyle duży, że improwizacja nic nie da. Ale na następne święta będzie (chyba ;-) ) gotowy.

Wełenkę z zaczętego swetra sprułam i zafarbowałam na rudawy kolor. Odcień nie jest jednolity i dobrze :-) . Teraz czeka na pomysł i wolny czas.