czwartek, 21 kwietnia 2016

Wiosna

I zielsko z ziemi wychodzi ;-)
Zdjęcie tylko jedno, bo reszta nie wyszła. Będą innym razem. Może nawet wcześniej niż za rok ;-)

środa, 14 stycznia 2015

Mam i ja :-)

Kubeczek. Dziewiarski. Małżonek mi kupił :-D
 Sama kupiłam sobie takie:
 Są jeszcze inne, przydałoby się też zdobyć ;-)

Czapkę będę robić. w sumie żadna sensacja, tyle, że nie wiem jak będzie wyglądać. To nawet jak na mnie dość dziwne, bo jak zaczynam, to przynajmniej jakiś plan mam. Ta uszy będzie mieć. Będzie miękka i ciepła z podwójnej nitki mieszanki alpaki i akrylu.
 I sweter będę robić. W sumie też żadna nowość ;-) Sweter dla siebie. Dziewiarski8ch UFO-ów prawie nie mam, to mogę poszaleć z zaczynaniem nowych robótek. Wełnę na sweter mam. Tylko kolor ciut za różowy. Pewnie w jakiejś farbie przed wskoczeniem na druty wyląduje.
 Czytam? Czytam. Ostatnio była Chmielewska dla rozrywki, teraz panna Bronte. Dopiero zaczęłam (no, wróciłam ;) ), więc na temat treści niewiele mam do powiedzenia. Język nieodprężający.  Najgorsza jest gwara, czasem muszę półgłosem zdanie przeczytać, żeby wiedzieć o co w nim chodzi. Trzeba było polskie wydanie wziąć? Może. Ale w sumie po co. Nie spieszy mi się, zawsze mogę przerwę zrobić :-) Do książki załączony dziecięcy sweterek. Prawie pół mam, to w tramwaju skończę przed pierwszym ;-)



niedziela, 11 stycznia 2015

...

Skończyłam UFOka. Nie przyznam się ile lat czekał. Będę musiała poprawić oprawę, ale to po zmianie dekoracji ;-)
 


Są dzieci, jest jesień/zima/wiatr/zimno trzeba czapkę. Wyzwanie Oli jest bardzo praktyczne. Czapek mam już trzy, ale jak zwykle zdjęcia z opóźnieniem.
Listopadowa z podwójnej nitki (Felicita i Alpaca), zmodyfikowany wzór z Ravelry. Na żywo wygląda lepiej, jest ciepła i nie spada z głowy ;-)
W grudniu dziecko dostało taką:
A w styczniu
Do niej jest jeszcze szalik i będą rękawiczki. Szalik jest tylko z "yarnartu" z wełny z białoczarnej owcy św. Jakuba zafarbowanej na niebiesko, w czapka i rękawiczki mają (będą mieć) dodatek z wełny z norweskiego swetra.

Lubię farbować wełnę. Nie zawsze efekt jest zamierzony, ale zazwyczaj podoba mi się. Biorąc się za to po 22-ej nie należy oczekiwać wielkich sukcesów. Czesanka wyszła zbyt blado i w ogóle.

Kołowrotek wciąż odmawia współpracy, więc w ruch poszło wrzeciono. Na razie mam ok. 193m/42g

i 133m/27g
Jednej i drugiej czesanki mam jeszcze trochę, więc gotowej wełenki wystarczy na czapkę albo rękawiczki.
Na mikołajkowym spotkaniu w e-dziewiarce kupiłam motek estonki. Ciemnozieloną miałam już w domu. 
Zamarzyło mi się coś wyjątkowego, więc przerobiłam   Thistle. Zdecydowanie wolę chusty w kształcie rogala. Na razie wygląda toto tak:
Musze kupić nowe druty, bo odpowiedni rozmiar znaleziony w domu średnio nadaje się do użytku.
Oprócz tego skończyłam oba szkolne swetry. Zielony czeka na schowanie nitek. Dwa granatowe też skończone, ale nie doczekały się jeszcze sensowych zdjęć.


czwartek, 27 listopada 2014

Drutowo.

Dzieje się, oj dzieje. Skończyłam chustę z wcześniejszego posta. Zabrakło mi wełny i nie chciało mi się dorabiać. Po raz kolejny dorabiać ;-) Zwłaszcza, ze kołowrotek odmówił współpracy, a zdecydowanie wolę go niż wrzeciono.


 Sweterki z poprzedniego posta skończone i noszone. Zdjęć nie ma. Na razie. Za to są zdjęcia kolejnych. Wykończenia nie są tym, co lubię najbardziej, więc niebieski czeka na mankiety i plisę przy dekolcie.

A ponieważ ręce swędzą, więc zaczęłam następny.
Oprócz tego stosik miniaturowych chust. Zdjęcia będą jak wolny czas zejdzie się z przyzwoitą pogodą. 

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze :-D

środa, 10 września 2014

Inspiracja i improwizacja

Zainspirowana cudeńkami Tysi (nie pierwszy raz zresztą) zrobiłam jeszcze jedno podejście do farbowania runa. Nie miałam gotowej czesanki, więc wzięłam to co było ;-) , czyli jak zwykle w moim wydaniu jedna wielka improwizacja. Po wyschnięciu wyglądało tak:
 Po uprzędzeniu singla stało się jasne, że po zdublowaniu takim samym wyjdzie pstrokacizna. Więc zdublowałam złotą nitką. Wyszło 249 m/49 g.
  
Oczywiście jest też dzierganie. Z włóczki Jeans robi zwykły sweter do szkoły. Na razie leży, bo zabrakło czerwonej włóczki. Kolory wg zamówienia.

 Nie jest zdrowo mieć leniuchujące druty. W ruch poszła Cotton Gold na kolejny szkolny sweter. Ten bardziej oficjalny, będzie też dobry na apele i wyjścia do teatru w chłodniejsze dni.
Oczywiście jest też książka. Tym razem powtórka z indyjskich klimatów. Pretendent do ręki opowieść o poszukiwaniach męża dla Młodej studentki Laty. O tym też. Ale przede wszystkim to opowieść o młodych Indiach, krótko po odzyskaniu niepodległości. O ludziach tam i wtedy żyjących. Radościach i smutkach, codzienności i wielkich wydarzeniach, świętach i układach politycznych, uczuciach, planach, nadziejach, rozczarowaniach... Czytam ją kolejny raz i za każdym odkrywam coś nowego.

środa, 27 sierpnia 2014

Czytać czy dziergać...

Czasem można połączyć.Z uprzędzionej ostatnio wełny w ramach KAL-u organizowanego przez Justynę wydziergałam chustę Seiklus. Dziergało się przyjemnie, podoba mi się sposób poszerzania chusty. Włóczka okazała się mało gryząca i wystarczająco ciepła, żeby nie marznąć w chłodny poranek.
 

Brakuje jeszcze książki w ramach wspólnego czytania Podczas niedawnego pobytu w Krakowie (o tym więcej innym razem) upolowałam kolejne części Smoczego Cyklu Anne McCaffrey. Zaczytywałam się tym kiedyś, z przyjemnością powracam. Wydająca się Rajem odległa planeta Pern szybko zaskakuje osadników śmiercionośnym Opadem. Czy kolonizacja skazana jest na porażkę? Jaki wpływ na decyzje osadników będą mieli przedstawiciele miejscowej fauny, jakby żywcem wyjęci z ziemskich legend? Mam jeszcze kilka części do upolowania ;-)
Poza tym robią się swetry do szkoły, ale na razie bez zdjęć.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Kokieteryjnie

Dzięki uprzejmości Asi miałam możliwość testowania uroczego sweterka. Rękawy do łokcia i panująca za oknem temperatura wykluczały wełnę. Tyle, że wybór pasujących mi bawełnianych włóczek jest dość skromny. Grubością najbardziej pasowała Bahar , chociaż kolory nie te.Wybrałam kolory 16 i 216.
 Turkusowy zostawiłam bez zmian, a żółty zzieleniał.
 
 Efekt końcowy ładny. Początkowo żałowałam, że nie stonowałam turkusu, ale później cieszyłam się z tego. Zabrakło mi kilkanaście metrów włóczki i z pewnością nie byłabym w stanie zafarbować tak samo dokupionego później motka.

 W moim rozmiarze mało kokieteryjne ;-) , co nie przeszkadza mi myśleć o wersji rozpinanej. Kolorystyka następnego byłaby chyba bardziej jesienna.
Asiu, dziękuję :-D