czwartek, 27 listopada 2014

Drutowo.

Dzieje się, oj dzieje. Skończyłam chustę z wcześniejszego posta. Zabrakło mi wełny i nie chciało mi się dorabiać. Po raz kolejny dorabiać ;-) Zwłaszcza, ze kołowrotek odmówił współpracy, a zdecydowanie wolę go niż wrzeciono.


 Sweterki z poprzedniego posta skończone i noszone. Zdjęć nie ma. Na razie. Za to są zdjęcia kolejnych. Wykończenia nie są tym, co lubię najbardziej, więc niebieski czeka na mankiety i plisę przy dekolcie.

A ponieważ ręce swędzą, więc zaczęłam następny.
Oprócz tego stosik miniaturowych chust. Zdjęcia będą jak wolny czas zejdzie się z przyzwoitą pogodą. 

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze :-D

środa, 10 września 2014

Inspiracja i improwizacja

Zainspirowana cudeńkami Tysi (nie pierwszy raz zresztą) zrobiłam jeszcze jedno podejście do farbowania runa. Nie miałam gotowej czesanki, więc wzięłam to co było ;-) , czyli jak zwykle w moim wydaniu jedna wielka improwizacja. Po wyschnięciu wyglądało tak:
 Po uprzędzeniu singla stało się jasne, że po zdublowaniu takim samym wyjdzie pstrokacizna. Więc zdublowałam złotą nitką. Wyszło 249 m/49 g.
  
Oczywiście jest też dzierganie. Z włóczki Jeans robi zwykły sweter do szkoły. Na razie leży, bo zabrakło czerwonej włóczki. Kolory wg zamówienia.

 Nie jest zdrowo mieć leniuchujące druty. W ruch poszła Cotton Gold na kolejny szkolny sweter. Ten bardziej oficjalny, będzie też dobry na apele i wyjścia do teatru w chłodniejsze dni.
Oczywiście jest też książka. Tym razem powtórka z indyjskich klimatów. Pretendent do ręki opowieść o poszukiwaniach męża dla Młodej studentki Laty. O tym też. Ale przede wszystkim to opowieść o młodych Indiach, krótko po odzyskaniu niepodległości. O ludziach tam i wtedy żyjących. Radościach i smutkach, codzienności i wielkich wydarzeniach, świętach i układach politycznych, uczuciach, planach, nadziejach, rozczarowaniach... Czytam ją kolejny raz i za każdym odkrywam coś nowego.

środa, 27 sierpnia 2014

Czytać czy dziergać...

Czasem można połączyć.Z uprzędzionej ostatnio wełny w ramach KAL-u organizowanego przez Justynę wydziergałam chustę Seiklus. Dziergało się przyjemnie, podoba mi się sposób poszerzania chusty. Włóczka okazała się mało gryząca i wystarczająco ciepła, żeby nie marznąć w chłodny poranek.
 

Brakuje jeszcze książki w ramach wspólnego czytania Podczas niedawnego pobytu w Krakowie (o tym więcej innym razem) upolowałam kolejne części Smoczego Cyklu Anne McCaffrey. Zaczytywałam się tym kiedyś, z przyjemnością powracam. Wydająca się Rajem odległa planeta Pern szybko zaskakuje osadników śmiercionośnym Opadem. Czy kolonizacja skazana jest na porażkę? Jaki wpływ na decyzje osadników będą mieli przedstawiciele miejscowej fauny, jakby żywcem wyjęci z ziemskich legend? Mam jeszcze kilka części do upolowania ;-)
Poza tym robią się swetry do szkoły, ale na razie bez zdjęć.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Kokieteryjnie

Dzięki uprzejmości Asi miałam możliwość testowania uroczego sweterka. Rękawy do łokcia i panująca za oknem temperatura wykluczały wełnę. Tyle, że wybór pasujących mi bawełnianych włóczek jest dość skromny. Grubością najbardziej pasowała Bahar , chociaż kolory nie te.Wybrałam kolory 16 i 216.
 Turkusowy zostawiłam bez zmian, a żółty zzieleniał.
 
 Efekt końcowy ładny. Początkowo żałowałam, że nie stonowałam turkusu, ale później cieszyłam się z tego. Zabrakło mi kilkanaście metrów włóczki i z pewnością nie byłabym w stanie zafarbować tak samo dokupionego później motka.

 W moim rozmiarze mało kokieteryjne ;-) , co nie przeszkadza mi myśleć o wersji rozpinanej. Kolorystyka następnego byłaby chyba bardziej jesienna.
Asiu, dziękuję :-D

środa, 16 lipca 2014

Kolorado dokończone - wyszło ok. 366m w 160g włóczki. Pewnie coś na szyję z tego wyjdzie.



Poza tym kolejne, zblokowane już chusty, tym razem bez modelki.







I kolejna  w trakcie:
 Zabrałam się za kolejny cykl Pilipiuka. Zaczyna się końcem świata we współczesnym świecie. Nauczyciel Marek mając do wyboru niewolnictwo u przedstawiciela obcej galaktyki lub unicestwienie wybiera to pierwsze. Zdrowy rozsądek czy wybór z gatunku wpadnięcia pod rynnę? Jestem prawie w połowie pierwszego tomu i w sumie nie wiem, czy podoba mi się, czy nie do końca. Czyta się dobrze, jak to Pilipiuk, ale fabuła trochę zakręcona.

I moje kudłate pomocniczki:

poniedziałek, 14 lipca 2014

Znów zaniedbałam bloga. Zacznę więc od zaległości, czyli króciutkiej recenzji cyklu "Dzieci Ziemi" Jean M. Auel. Na początku było dziecko, samotna sierota, bo bliscy zginęli w trzęsieniu ziemi. I był Klan, który zaopiekował się dzieckiem Innych. Różniło ich wszystko - język, mentalność, zachowanie, nawet wygląd. Łączyło ich wszystko - zwykłe ludzkie uczucia. Dziewczynka dorastała ucząc się życia w nowych warunkach. Nie było łatwo. W dodatku kochający opiekunowie, jedyna rodzina jaką znała i pamiętała powtarzali, że powinna odejść, poszukać swoich. Buntowała się przeciwko temu, aż życie zdecydowało za nią. Długi czas młoda kobieta spędziła samotnie na zimnych stepach krainy lodowcowej. A później spotkała mężczyznę, który wszystko zmienił... Więcej w książkach ;-)

A w tzw. międzyczasie porobiło się kilka mini chust z wełny od Gackowej . Nici są śliczne i cieniutkie. Ale mało mi było kolorów, to część sobie pomalowałam. I wyszło takie coś:





Po raz kolejny przekonałam się też, że farbowanie czesanki nie bardzo mi wychodzi. Wełna miała być czerwono-zielona jak jabłko, a wyszedł Kanion Kolorado o zachodzie słońca ;-) Też ładnie, ale lubię jak coś co robię chociaż trochę podobne jest do tego co zaplanowałam ;-)

czwartek, 15 maja 2014

Wspólne dzierganie i czytanie

Na ostatnim spotkaniu Wrocławianek zwrócono mi uwagę, że zrobiłam za duży sweter. Poprawiłam się i przedstawiam dwie chusty w skali 1:4.





Przy okazji po raz pierwszy biorę udział w zabawie Maknety i przedstawiam jedną z części z cyklu "Dzieci Ziemi". Ostatnio czytałam je naście lat temu, tym razem postanowiłam zmierzyć się z oryginałem. Lubię fantastykę, więc trudno mi się oderwać i ostrzę zęby na kolejną część :-D