wtorek, 24 kwietnia 2012

Porobiło się ostatnio...


Na ostatnim spotkaniu robótkowym krzyczały co poniektóre, że blog mi kurzem zarasta. Niestety, doba gumowa nie jest i albo się robi, albo przy komputerze siedzi ;-) . W końcu jednak się zebrałam i kilka zdjęć z wiosennych dziergań mam.
Na pierwszy ogień serweta z wzoru od Lacrimy z biało-złotego kordonka Maxi.
Wzór i opis troszkę niejasny, prucie zaliczyłam, ale warto było. Teraz zaczynam myśleć o obrusie, tak 110-120 cm średnicy. Na szczęście mi się nie spieszy i myśleć mogę długo.

Z zalegającej jasnozielonej Sonaty wymyśliłam sobie bluzeczkę bez zszywania. Oczywiście można się przyczepić, że krzywe i się marszczy, ale w ciemną noc można założyć ;-)



Miałam też sprany wełniany sweter. Kolor zrobił się nijaki, jakieś plamki niedoprane, wiec zastosowano prucie.
 A potem wzięłam farbki i pomalowałam.

 A jak już wypłukałam, to pierwszy motek suszarka dosuszałam. I sam wskoczył mi na druty. 
Robię jak widać od góry, bezszwowo. Sweterek będzie taki długi, na ile włóczki starczy. Czyli już niedużo.


A resztę wełny zafarbowałam na mszyste zielenie. I nie mogę się doczekać, żeby się za nie wziąć. Oczywiście też bez zszywania. Nie lubię i już.
 

Gotowych rzeczy mam jeszcze troszkę, ale to już innym razem. co za dużo, to niezdrowo ;-)