poniedziałek, 7 listopada 2011

Powolutku, powolutku...

wykańczam zaczęte robótki. I staram się nie zaczynać nowych ;-) Z marnym skutkiem.
Na początek SAL-owy jesienny liść, w końcu wsadzony w ramy.

Następny SAL-owy obrazek, to domek Lili Soleil. Wyszywa się przyjemnie, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby doba była dłuższa. Ale do 21-go grudnia sporo czasu, więc powinnam zdążyć. O ile nie zacznę zbyt wielu nowości. A po przejrzeniu paru robótkowych blogów mam ochotę na zrobienie mnóstwa rzeczy.

Na koniec zadumana Elżbieta czyli Jacqueline Frost w wersji jesienno-wieczornej.


1 komentarz:

Emilia pisze...

Bardzo mi się SAL podoba. Żałuję, że nie wyszywam :)